Dziękuję bardzo wszystkim za przemiłe komentarze pod poprzednim postem, a przede wszystkim za życzenia powrotu do zdrowia:)
Całkiem dobrze jeszcze nie jest, ale jest coraz lepiej i mam nadzieję, że wkrótce będę już w formie. Choć leczenie jeszcze w toku, w poniedziałek wracam wreszcie do pracy. Cieszę się tym.
Dzisiejszy post będzie długi, duotematyczny, ale cały w tonacji black&white:)
Na początek chcę pokazać kolejny sutaszowy wisior, jaki uszyłam niedawno, na specjalne zamówienie.
Śliczny kaboszon z sylwetami ptaszków, obszyłam sznureczkami w kolorze białym i czarnym z dodatkiem metalizowanego, srebrnego.
Do ozdoby użyłam koralików czarnych, przezroczystych, perłowych i srebrnych.
Powiesiłam go na cienkim, woskowanym sznureczku.
Powiem nieskromnie, że bardzo mi się podoba.
Wisiorek zapakowałam w pasujące kolorystycznie tekturowe pudełeczko: białe, w czarne kropeczki, z nalepką "hand made". Kupiłam sobie niedawno kilka takich fajnych rękodzielniczych gadżecików :)
Na koniec chciałabym przedstawić naszego nowego domownika!
To Ludka (Ludmiła) kotek, który przedwczoraj - oczywiście za sprawą mojej córci - u nas zamieszkał.
Latem zgubił się jeden z naszych rudasów; obraził się, kiedy wyjechałyśmy na wakacje, zwiał opiekunowi i już nie wrócił. Niestety nie udało się go odnaleźć.
Cynka została sama, widać było, że brakuje jej towarzystwa, postanowiłyśmy, że wiosną poszukamy jej jakiegoś małego kocurka; uważam, że dwa koty w domu to tak w sam raz:)
Kiedy Mała przyprowadziła tego bezdomnego kociaka do mieszkania maluch wbił się w kąt kociego domku i przesiedział tam ok 1,5 godz. Po tym czasie postanowiłyśmy wyjąć go i nakarmić. Wówczas zauważyłyśmy, że ma problem z poruszaniem, nienaturalnie włóczy swoje przednie łapki. Natychmiast zabrałyśmy go do weterynarza, byłyśmy bowiem pewne, że kotek uległ jakiemuś wypadkowi.
Diagnoza bardzo nas zaskoczyła i zasmuciła: okazało się, że kotek ma wadę genetyczną; która spowodowała niedorozwój i deformację łapek oraz ogonka (czego wcześniej nie zauważyliśmy).
Zostałyśmy poinformowane; że kotek jest niepełnosprawny i o ile nauczył się w miarę poruszać, na pewno nie poradzi sobie z normalnym funkcjonowaniem na zewnątrz; nie będzie umiał się wspinać, uciekać przed niebezpieczeństwem, zdobywać pożywienia. Okazało się również, że ta mała znajda to dziewczynka.
I zostałyśmy zapytane: czy zapewnimy jej dom i odpowiednią opiekę?
Nie mogłam podjąć innej decyzji.
Siedzę sobie teraz, patrzę na tę małą czarno-białą kulkę, podziwiam jej spryt i determinację. Myślę, że możemy się dużo nauczyć od tego pokrzywdzonego przez los malucha, w którym mimo wszystko tyle ciekawości świata i radości życia.
Póki co Cynka trzyma się z daleka, mamy jednak nadzieję, ze obie kotki zaprzyjaźnią się i będą zgodnie sobie u nas żyć.