W poprzednim poście pokazywałam uszyte przeze mnie zawieszki - serduszka.
Dziś prezentuję bawełniane choinki, było ich sporo więcej, rozchodziły się "wprost spod igły", nie zdążyłam zrobić wszystkim zdjęć, zostały nam tylko dwie.
Choinki uszyłam z bawełnianej czerwonej tkaniny w gwiazdeczkowy deseń.
Ozdobiłam je białą, bawełnianą koronką i kokardkami z jutowego sznurka.
Do każdej doszyłam drewniany guziczek z napisem "handmade with love"
U dołu zaś dokleiłam kawałki cynamonowej kory imitujące choinkowe trzonki.
Zawieszki wyglądają bardzo wdzięcznie, nadają się do samodzielnego zawieszenia gdziekolwiek, na choinki a także jako elementy bożonarodzeniowych stroików.
środa, 20 grudnia 2017
niedziela, 10 grudnia 2017
serduchowe zawieszki
Wielu rękodzielników wspiera różnego rodzaju akcje dobroczynne.
Rokrocznie to zjawisko nasila się w okolicach Bożego Narodzenia:)
Ja również chętnie wspieram tego typu przedsięwzięcia.
Tym razem przygotowałam nieco fantów na kiermasz organizowany w szkole mojej Córki.
Między innymi uszyłam takie oto; patchworkowe zawieszki w kształcie serduszek.
Wybrałam bawełniane tkaniny w kropeczki i serduszka; w brązie, czerwieni i bieli.
Do tego bawełniana biała koronka, satynowa czerwona wstążeczka, biały sznureczek i czerwony guziczek.
W środku silikonowa kulka.
Mogą być ozdobą choinki, stroików i wielu innych bożonarodzeniowych dekoracji.
czwartek, 7 grudnia 2017
szydełkowy anioł
Śnieg co prawda stopniał, ale zima nieodmiennie kojarzy się z bielą - prawda?
Uwielbiam zimowo-świąteczne dekoracje w bieli!
Dziś chcę pokazać szydełkowego aniołka, którego zrobiłam na specjalną i wyjątkową okazję, ale o tym innym razem;)
Aniołek jest inny niż te, które robiłam do tej pory, moja Córcia uznała, że przypomina statuę wolności :D, to chyba zasługa tiary...
Aniołek składa się z trzech, robionych niezależnie części: główki wraz z tułowiem i sukienką, skrzydełek i wspomnianej tiary właśnie.
Jest dość duży, nie zmierzyłam go dokładnie, ale ma kilkanaście centymetrów.
Uszytywniany mieszanką wikolu i ługi (1:1), suszony na styropianowym stożku, skrzydełka zaś rozciągnięte i przyszpilone do kawałka płaskiego styropianu.
Brzeżki skrzydełek i sukienki oprószyłam delikatnie białym, opalizującym brokatem.
Wzór znalazłam w necie gdzieś, niestety coś chyba źle odczytałam, pomieszałam i przekombinowałam, w efekcie anioł wyszedł zupełnie inny niż na zdjęciu. Niemniej bardzo mi się podoba, zrobiłam sobie notatki i może zdążę jeszcze przed świętami zrobić dla siebie podobnego...
Aniołka zgłaszam do wyzwania szuflady:
Uwielbiam zimowo-świąteczne dekoracje w bieli!
Dziś chcę pokazać szydełkowego aniołka, którego zrobiłam na specjalną i wyjątkową okazję, ale o tym innym razem;)
Aniołek jest inny niż te, które robiłam do tej pory, moja Córcia uznała, że przypomina statuę wolności :D, to chyba zasługa tiary...
Aniołek składa się z trzech, robionych niezależnie części: główki wraz z tułowiem i sukienką, skrzydełek i wspomnianej tiary właśnie.
Jest dość duży, nie zmierzyłam go dokładnie, ale ma kilkanaście centymetrów.
Uszytywniany mieszanką wikolu i ługi (1:1), suszony na styropianowym stożku, skrzydełka zaś rozciągnięte i przyszpilone do kawałka płaskiego styropianu.
Brzeżki skrzydełek i sukienki oprószyłam delikatnie białym, opalizującym brokatem.
Wzór znalazłam w necie gdzieś, niestety coś chyba źle odczytałam, pomieszałam i przekombinowałam, w efekcie anioł wyszedł zupełnie inny niż na zdjęciu. Niemniej bardzo mi się podoba, zrobiłam sobie notatki i może zdążę jeszcze przed świętami zrobić dla siebie podobnego...
Aniołka zgłaszam do wyzwania szuflady:
niedziela, 3 grudnia 2017
sutaszowe kolczyki czarno-białe
Bardzo lubię projektować i wykonywać sutaszową biżuterię.
Tak się jakoś złożyło, że dotąd najczęściej robiłam wisiory.
Ten ostatni; czarno-biały szczególnie bardzo się podobał, to mnie niezmiernie ucieszyło.
Tym razem zrobiłam kolczyki, nieco podobne w formie do tamtego wisiora.
W środku duży, okrągły, płaski, biały koralik z nieregularnymi, czarnymi żyłkami, naokoło niewielkie, perłowe, czarne i srebrne koraliki w różnych kształtach, a wszystko obszyte czarnymi, szarymi i srebrnymi sznureczkami.
Kolczyki na srebrnych biglach.
Wykonane specjalnie na prezent.
Spodobały się tak bardzo, że zostałam poproszona o uszycie wisiorka do kompletu.
W pierwszej wolnej chwili muszę się za niego zabrać.
Pracę zgłaszam do wyzwania Art Piaskownicy:
niedziela, 26 listopada 2017
świąteczne poduchy w szarościach
Choć szarość nie należy do tradycyjnych, świątecznych kolorków, poduchy w takim własnie kolorze przyszło mi uszyć:)
Wybrałam bawełniane tkaniny w - moim zdaniem śliczne - świąteczne motywy.
Żeby przełamać nieco szarość dołożyłam paski tkanin z tym samym motywem, ale w czerwonym kolorze, przeszyłam również poduszki ozdobnym, gwiazdeczkowym ściegiem; to chyba mój najbardziej ulubiony ścieg :)
Poduszki są patchworkowe, mają trójwarstwowy wierzch, w środku ocieplinkę, są pikowane po szwach.
Tył zapinany na zamek błyskawiczny.
Poszewki są dość duże, mają ok 55 cm; uszyte specjalnie na poduchy z narożnika.
Takie drobiazgi znakomicie podkreślają świąteczny klimat :)
Prace zgłaszam do wyzwania szuflady :)
niedziela, 19 listopada 2017
haftowany gorset krakowski
Udało mi się wreszcie wywiązać z drugiego dużego rękodzielniczego zobowiązania - uff!
Uwielbiam pracę nad krakowskimi gorsetami; każdy etap jest wielkim wyzwaniem; wymaga innych umiejętności. Nie wiem, jak robią to inni, ale ja koniecznie potrzebuję do tego weny...
Każdy mój gorset jest inny, każdy projektuję i wykonuję sama.
Bywa, że całymi tygodniami "gapię się" na szkice, z których nic nie chce mi się złożyć w całość, bywa, że w ciągu kilku godzin projekt jest gotowy, rozrysowany, szkic haftu przeniesiony na tkaninę, nici i dodatki dobrane.
To samo z haftem, czasem przekładam tamborek z miejsca na miejsce i w ciągu wielu dni nie zrobię nic; innym razem od kolejnych godzin nad robótką odciągają mnie jedynie bolące, pokłute palce i zesztywniały kark :D
Jedynie szycie zawsze idzie mi szybko; kiedy już wszystkie elementy gorsetu są ozdobione, nie mogę się doczekać całości i uwijam się z resztą raz, dwa!
Jak każdy z moich gorsetów i ten składa się z trzech części, które można zszywać i popuszczać w zależności od gabarytów osoby noszącej; dzięki temu pasuje na dziecko niezależnie od jego wieku.
Uszyty z czarnego aksamitu, z czerwoną, gładką bawełnianą podszewką, zapinany na haftki.
Haftowany muliną, zdobiony błyszczącymi cekinami i koralikami, obszyty złotą "zygzakową" taśmą.
W środek wszyłam zakupioną niedawno "hand made" metkę.
Gorset wykonany na specjalne zamówienie, bardzo się podobał; mnie zresztą także.
Tylko dać się sfotografować ładnie nie chciał...
Cekiny odbijały światło tworząc niefajne refleksy, ale pogoda uniemożliwiała zrezygnowanie z flesza.
Zresztą- nie ma co kryć- i fotograf ze mnie marny...
Uwielbiam pracę nad krakowskimi gorsetami; każdy etap jest wielkim wyzwaniem; wymaga innych umiejętności. Nie wiem, jak robią to inni, ale ja koniecznie potrzebuję do tego weny...
Każdy mój gorset jest inny, każdy projektuję i wykonuję sama.
Bywa, że całymi tygodniami "gapię się" na szkice, z których nic nie chce mi się złożyć w całość, bywa, że w ciągu kilku godzin projekt jest gotowy, rozrysowany, szkic haftu przeniesiony na tkaninę, nici i dodatki dobrane.
To samo z haftem, czasem przekładam tamborek z miejsca na miejsce i w ciągu wielu dni nie zrobię nic; innym razem od kolejnych godzin nad robótką odciągają mnie jedynie bolące, pokłute palce i zesztywniały kark :D
Jedynie szycie zawsze idzie mi szybko; kiedy już wszystkie elementy gorsetu są ozdobione, nie mogę się doczekać całości i uwijam się z resztą raz, dwa!
Jak każdy z moich gorsetów i ten składa się z trzech części, które można zszywać i popuszczać w zależności od gabarytów osoby noszącej; dzięki temu pasuje na dziecko niezależnie od jego wieku.
Uszyty z czarnego aksamitu, z czerwoną, gładką bawełnianą podszewką, zapinany na haftki.
Haftowany muliną, zdobiony błyszczącymi cekinami i koralikami, obszyty złotą "zygzakową" taśmą.
W środek wszyłam zakupioną niedawno "hand made" metkę.
Gorset wykonany na specjalne zamówienie, bardzo się podobał; mnie zresztą także.
Tylko dać się sfotografować ładnie nie chciał...
Cekiny odbijały światło tworząc niefajne refleksy, ale pogoda uniemożliwiała zrezygnowanie z flesza.
Zresztą- nie ma co kryć- i fotograf ze mnie marny...
piątek, 10 listopada 2017
black&white
Dziękuję bardzo wszystkim za przemiłe komentarze pod poprzednim postem, a przede wszystkim za życzenia powrotu do zdrowia:)
Całkiem dobrze jeszcze nie jest, ale jest coraz lepiej i mam nadzieję, że wkrótce będę już w formie. Choć leczenie jeszcze w toku, w poniedziałek wracam wreszcie do pracy. Cieszę się tym.
Dzisiejszy post będzie długi, duotematyczny, ale cały w tonacji black&white:)
Na początek chcę pokazać kolejny sutaszowy wisior, jaki uszyłam niedawno, na specjalne zamówienie.
Śliczny kaboszon z sylwetami ptaszków, obszyłam sznureczkami w kolorze białym i czarnym z dodatkiem metalizowanego, srebrnego.
Do ozdoby użyłam koralików czarnych, przezroczystych, perłowych i srebrnych.
Powiesiłam go na cienkim, woskowanym sznureczku.
Powiem nieskromnie, że bardzo mi się podoba.
Wisiorek zapakowałam w pasujące kolorystycznie tekturowe pudełeczko: białe, w czarne kropeczki, z nalepką "hand made". Kupiłam sobie niedawno kilka takich fajnych rękodzielniczych gadżecików :)
Całkiem dobrze jeszcze nie jest, ale jest coraz lepiej i mam nadzieję, że wkrótce będę już w formie. Choć leczenie jeszcze w toku, w poniedziałek wracam wreszcie do pracy. Cieszę się tym.
Dzisiejszy post będzie długi, duotematyczny, ale cały w tonacji black&white:)
Na początek chcę pokazać kolejny sutaszowy wisior, jaki uszyłam niedawno, na specjalne zamówienie.
Śliczny kaboszon z sylwetami ptaszków, obszyłam sznureczkami w kolorze białym i czarnym z dodatkiem metalizowanego, srebrnego.
Do ozdoby użyłam koralików czarnych, przezroczystych, perłowych i srebrnych.
Powiesiłam go na cienkim, woskowanym sznureczku.
Powiem nieskromnie, że bardzo mi się podoba.
Wisiorek zapakowałam w pasujące kolorystycznie tekturowe pudełeczko: białe, w czarne kropeczki, z nalepką "hand made". Kupiłam sobie niedawno kilka takich fajnych rękodzielniczych gadżecików :)
Na koniec chciałabym przedstawić naszego nowego domownika!
To Ludka (Ludmiła) kotek, który przedwczoraj - oczywiście za sprawą mojej córci - u nas zamieszkał.
Latem zgubił się jeden z naszych rudasów; obraził się, kiedy wyjechałyśmy na wakacje, zwiał opiekunowi i już nie wrócił. Niestety nie udało się go odnaleźć.
Cynka została sama, widać było, że brakuje jej towarzystwa, postanowiłyśmy, że wiosną poszukamy jej jakiegoś małego kocurka; uważam, że dwa koty w domu to tak w sam raz:)
Kiedy Mała przyprowadziła tego bezdomnego kociaka do mieszkania maluch wbił się w kąt kociego domku i przesiedział tam ok 1,5 godz. Po tym czasie postanowiłyśmy wyjąć go i nakarmić. Wówczas zauważyłyśmy, że ma problem z poruszaniem, nienaturalnie włóczy swoje przednie łapki. Natychmiast zabrałyśmy go do weterynarza, byłyśmy bowiem pewne, że kotek uległ jakiemuś wypadkowi.
Diagnoza bardzo nas zaskoczyła i zasmuciła: okazało się, że kotek ma wadę genetyczną; która spowodowała niedorozwój i deformację łapek oraz ogonka (czego wcześniej nie zauważyliśmy).
Zostałyśmy poinformowane; że kotek jest niepełnosprawny i o ile nauczył się w miarę poruszać, na pewno nie poradzi sobie z normalnym funkcjonowaniem na zewnątrz; nie będzie umiał się wspinać, uciekać przed niebezpieczeństwem, zdobywać pożywienia. Okazało się również, że ta mała znajda to dziewczynka.
I zostałyśmy zapytane: czy zapewnimy jej dom i odpowiednią opiekę?
Nie mogłam podjąć innej decyzji.
Siedzę sobie teraz, patrzę na tę małą czarno-białą kulkę, podziwiam jej spryt i determinację. Myślę, że możemy się dużo nauczyć od tego pokrzywdzonego przez los malucha, w którym mimo wszystko tyle ciekawości świata i radości życia.
Póki co Cynka trzyma się z daleka, mamy jednak nadzieję, ze obie kotki zaprzyjaźnią się i będą zgodnie sobie u nas żyć.
poniedziałek, 6 listopada 2017
szydełkowe ozdoby choinkowe
Coraz bliżej święta...
Uwielbiam ten magiczny, wyjątkowy czas, pełen kolorów, światełek i brokatów:)
Może się teraz niektórym osobom narażę, ale śmieszy mnie "biadolenie", że za szybko w sklepach pojawia się świąteczny towar, że to odbiera im magię świąt. Może i mnie ten fakt nie zachwyca, ale zapytam: czy naprawdę świąteczna atmosfera w czyimś domu zależy od tego, co i kiedy można kupić w marketach? To współczuję...
Jako rękodzielniczka już z początkiem listopada co najmniej obmyślam i planuję różne świąteczne sprawy. Biorąc pod uwagę, że pracuję i normalnie zajmuję się domem inaczej nijak nie wyrobiłabym się ze wszystkim.
Nim minie połowa miesiąca nastawiam koniecznie ciasto na staropolski piernik dojrzewający (serdecznie polecam!!!), nie wyobrażam sobie inaczej.
I to wcale nie jest wymysł ostatnich lat, komercji i marketingu! Tak robiły już nasze babki i ich babki! Przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia rozpoczynały się na długo, długo przed nimi...
Na wielu blogach zachwycały mnie już tegoroczne, prześliczne świąteczne ozdoby.
Chciałam pokazać też i moje prace.
Ponieważ chcąc nie chcąc zostałam chwilowo chorobowo przygwożdżona do łóżka, kordonek i szydełko świetnie wypełniają mi czas.
Chcę zrobić sporo różnych, bielutkich aniołków, dzwoneczków i gwiazdeczek na naszą choinkę.
Dziś pierwsza tura.
Maxikordonek, szydełko 1,5 mm, schematy znalezione w sieci, robótki moczone w mieszance wikolu i ługi w proporcji 1:1, suszone na styropianowych formach.
Aniołki mają główki wypchane poduszkowym wypełnieniem, a dzwonki koralikowe serca.
Mam nadzieję, że sporo jeszcze podobnych robótek zdążę zrobić do świąt :)
Uwielbiam ten magiczny, wyjątkowy czas, pełen kolorów, światełek i brokatów:)
Może się teraz niektórym osobom narażę, ale śmieszy mnie "biadolenie", że za szybko w sklepach pojawia się świąteczny towar, że to odbiera im magię świąt. Może i mnie ten fakt nie zachwyca, ale zapytam: czy naprawdę świąteczna atmosfera w czyimś domu zależy od tego, co i kiedy można kupić w marketach? To współczuję...
Jako rękodzielniczka już z początkiem listopada co najmniej obmyślam i planuję różne świąteczne sprawy. Biorąc pod uwagę, że pracuję i normalnie zajmuję się domem inaczej nijak nie wyrobiłabym się ze wszystkim.
Nim minie połowa miesiąca nastawiam koniecznie ciasto na staropolski piernik dojrzewający (serdecznie polecam!!!), nie wyobrażam sobie inaczej.
I to wcale nie jest wymysł ostatnich lat, komercji i marketingu! Tak robiły już nasze babki i ich babki! Przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia rozpoczynały się na długo, długo przed nimi...
Na wielu blogach zachwycały mnie już tegoroczne, prześliczne świąteczne ozdoby.
Chciałam pokazać też i moje prace.
Ponieważ chcąc nie chcąc zostałam chwilowo chorobowo przygwożdżona do łóżka, kordonek i szydełko świetnie wypełniają mi czas.
Chcę zrobić sporo różnych, bielutkich aniołków, dzwoneczków i gwiazdeczek na naszą choinkę.
Dziś pierwsza tura.
Maxikordonek, szydełko 1,5 mm, schematy znalezione w sieci, robótki moczone w mieszance wikolu i ługi w proporcji 1:1, suszone na styropianowych formach.
Aniołki mają główki wypchane poduszkowym wypełnieniem, a dzwonki koralikowe serca.
Mam nadzieję, że sporo jeszcze podobnych robótek zdążę zrobić do świąt :)
Prace zgłaszam do wyzwania w klubie twórczych mam:
Subskrybuj:
Posty (Atom)